niedziela, 8 lipca 2018

Synu nigdy Ci tego nie powiem

Przed chwilą wtuliłeś się we mnie, bo coś bardzo Cię zasmuciło. Nie zastanawiając się ani chwili przybiegłeś i wskoczyłeś na moje kolana, ramiona zarzucając na moją szyję. Odwzajemniłam Twoje przytulenie i bezpiecznie schowałam Cię w matczynym uścisku.
Wtuliłeś swoją małą główkę, ścisnąłeś mnie jeszcze mocniej a na moje pytanie: „Co się stało, Skarbie?” jeszcze szczelniej schowałeś się w moich ramionach. Pewnie Twój młodszy brat zabrał Ci Twoją ulubioną zabawkę a Ty poczułeś, że masz już tego dosyć.
Wiedziałeś, że ja każdą Twoją najmniejszą łzę wytrę z miłością.
Tak jak wycierałam Twoją maleńką twarz, gdy zrobiłeś pierwszy samodzielny wdech. Twój ciepły i wykrzywiony od pierwszego płaczu policzek przysunięto do mnie a ja po raz pierwszy dotknęłam Ciebie jakbym dotykała największy skarb, na który całe życie czekałam! Miałam wtedy ochotę trwać tak z Tobą bez końca i ukoić Twój płacz. Płakałeś jeszcze przez dłuższą chwilę, bo ktoś wyrwał Cię z miejsca, gdzie czułeś się zawsze bezpieczny.
Pamiętam, gdy poznawałam Twoje codzienne grymasy i próbowałam odgadnąć, co Cię boli. To były jedne z największych zagadek świata, które na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą. Biegłam do Ciebie na każde Twoje najdrobniejsze kwilenie i tuliłam bez końca. Karmiłam na zawołanie szepcząc Ci do ucha, że w końcu znam największy sens mojego życia.
Nieświadomie mnie próbowałeś a ja zastanawiałam się, kiedy pozwolisz mi przespać noc w jednym kawałku. Gdy wydawało mi się już, że to nigdy nie nadejdzie, to Ty bez uprzedzenia pewnej nocy po prostu zasnąłeś snem kamiennym a ja zrozumiałam, że nadchodzi nowy etap. Kolejny krok milowy właśnie pokonałeś.
Kiedy postawiłeś swoje pierwsze samodzielne kroki, cieszyliśmy się z Tatą ogromnie. Asekurowałam Cię każdego dnia pomagając Ci utrzymać równowagę, aż pewnego razu już nie chciałeś mojej pomocy. Zobaczyłam wtedy, że pełna samodzielność Twoja jest już tylko kwestią czasu.
Pamiętam, gdy pierwszy raz założyłeś buty i zarzuciłeś czapkę na głowę. Tak bardzo byłeś z siebie dumny! Cieszyłam się ogromnie, ale rozumiałam, że moment, którego tak bardzo się boję, jest już coraz bliżej.
Pójdziesz kiedyś do szkoły i pojedziesz na pierwszą wycieczkę. Miną kolejne lata, podczas których ja będę stała w cieniu przyglądając się Tobie z ukrycia, dopingując Cię ale równocześnie dając swobodę. Będę zawsze w gotowości, aby móc Ci pomóc. Przyjdzie kiedyś noc, gdy nie wrócisz na czas do domu a ja będę zastanawiać się, czy jesteś bezpieczny. Będę drżeć ze strachu, ale nie dam po sobie poznać, że tak bardzo się o Ciebie boję.
Wyfruniesz kiedyś z gniazda, które wiliśmy dla Ciebie z Tatą, a ja wtedy będę szukała swojego miejsca przypominając sobie te wszystkie chwile, gdy byliśmy razem. Te wszystkie momenty, które były wspólne a teraz zostaną tylko wspomnieniem. Uronię niejedną łzę czując ciężar w gardle, bo będę miała świadomość, że taka właśnie jest kolej rzeczy.
Synu, pewnie nigdy Ci tego nie powiem, bo zabraknie mi odwagi: pamiętaj, gdziekolwiek będziesz ja zawsze będę gotowa powitać Cię ponownie. Pamiętaj, że gdziekolwiek ja będę – matczyna miłość trwa bez końca, nawet gdy mamy już przy nas nie ma.
Mam wielką nadzieją, że zostaną Ci piękne wspomnienia..

Przepiękny tekst. Wracam do niego co chwile, a łzy same napływaja mi do oczu. 
ŹRÓDŁO oczywiście : www.szczesliva.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz